Rozdział 18
Był wieczór, robiło się ciemno a na ulicach nikogo już nie było. Eli wytłumaczył Trixie co zamierza zrobić. Obydwoje się przygotowali. Nagle do szopy wszedł Riki a Eli go lekko odepchnął na dwór.
-Co sie dzieje. Eli? Ale jak to ty jeszcze żyjesz?
-Na to wygląda, ale zrozum pożałujesz że zadarłeś ze mną i Trix.
-Tak ją nazywasz? Trix? żałosne, a niby jak pożałuje? Mam duży kij i jak chcesz to moge ci znów przywalić.
-śmieszny jesteś, ja mam to:
Burpy był wściekły że ktoś tak źle traktował Eli'a.
-Ha ha, co to ? jakiś robak? i co ja mam sie robaka bać?
-Po pierwsze to nie robak, to Burpy, a po drugie rozniesie cie w pył.
-Ha ha, pożałujesz Shane że tu jesteś
-Jak bym już to już gdzies słyszał- powiedział wesoło, patrząc na Trixie.
-No i co mi zrobisz tym czymś?
Eli wystrzelił za pomocą procy Burpy'ego. Riki nie mógł uwierzyć w to co widzi, Burpy optoczył wokół niego ognistą ścianę, a Trixie chciała pokazać co potrafi Hurek.
Wystrzeliła go a on zdmuchnął łapkami ogień, jednym dmuchnięciem zgasił go i niezwykle rzadkim dmuchnięciem trafil w Rikiego.
Sluzaki się schowały. Riki upadł na ziemie ale po chwili wstał.
-Eli? co tu robisz? u mnie?
-Riki nie pamietasz?
-Ale co? wróciłes z zagranicy i jak było?
-I jak było? wiesz pogadamy kiedy indziej my musimy iść.- Eli był zdziwiony.
-Paaa Eli- wykrzyknął Riki
- w domu Eli'a
-Trixie nic ci nie jest, to cudownie, a co sie stało Eli'owi?- powiedział Will, bo Dayana i Unik już spali bo byli zmęczeni.
-Nic dluga historia, opowiem rano ale może ma pan jakąś apteczke?
-Tak jest w szafce koło lodówki
Podziekowała z uśmiechem i poszła z Eli do jej pokoju.
Trixie usiadła na łóżku i powiedziała aby Eli położył swoją głowe na jej nogach. Ona wyjeła wode utlenioną, wacik i bandarz aby opatrzyć mu rane na głowie.
-Dzieki Trix że to dla mnie robisz. Jesteś kochana, ale powiedz mi jedno.
-Co takiego?
-Co zrobiłaś Rikiemu, nie wiedział o niczym co sie stało.
-No wiesz, Hurek nauczył sie ,,dmuchnięcia, które cofa pamięc, w tym przypadku kilka dni wstecz.
-Aaa... to wszystko wyjaśnia.
-Na poczatku nie wiedziałam czy zadziała, ale jednak- mówiła oczyszczając mu rane wacikiem.
Eli wstał i usiadł na przeciwko niej.
-Co sie dzieje Eli?
-Nic po prostu nie wiedziałem że mam tak zdolną dziewczyne - powiedział z uśmiechem
Trixie się uśmiechnęła, ale przez przypadek go uraziła wacikiem w rane.
-Ała..- powiedział Eli
-Przepraszam, przepraszam... Eli.- powiedziała, dmuchając na jego rozciętą rane.
Eli pokierował rękami na jej biodrach ,tak że Trixie znalazła sie na jego kolanach.
Eli spojrzał w jej głępoko zielone oczy i wiedział że chce na zawsze w nie spoglądać.
-Co jest Eli? tak sie na mnie patrzysz?
-Oj nic, po prostu jak patrze na ciebie , zapominam o wszystkim co bylo złe.
-To miłe... emm Eli?
-Coo?
-Zamknij oczy masz troche brudne oko, wyczyszcze je wacikiem, a wiesz nie chce cie znów urazić.
-Dobrze- powiedział uroczo.
Trixie chciała mu podziękować, więc schyliła się w jego strone i go pocałowała..
Eli był szczęśliwy, aby, ta chwila trwała jak najdlużej Eli trzymał ją w biodrach a Trixie połozyła jedną ręke na jego szyji a drugą trzymała z tyłu jego głowę.
Wszystko skoczyło się dobrze.
KONIEC :D